Wstęp

Przez wieki sztuka wypracowała różne formy opowiadania historii za pomocą nieruchomych obrazów. Nim narodziła się najbardziej wyrafinowana z nich czyli komiks, istniało wiele innych przedstawień, które były modelowe dla czasów, w których powstały.

Szuka jest zawsze wyrazem wieku, jest zawsze odbiciem upodobań, jeżeli nie całego społeczeństwa, to przynajmniej tej warstwy, do której artysta lub poeta przekonaniem i sympatyami należał.

Max Gierymski

Efekty pracy artystów, których pociągało snucie opowiadań z wykorzystaniem obrazków, zależały od postrzegania świata, panujących mód, podejścia do sztuki, wreszcie – od twórczego geniuszu.

Początkowo chodziło o to, by rysunek wyodrębnił się jako niezależne dzieło sztuki, by „zszedł ze ścian” świątyń i pałaców nie tracąc przy tym odbiorców; aby tak się stało trzeba było znaleźć sposób na jego reprodukcję. Stąd historia opowieści obrazkowych, na które wszak składały się ciągi rysunków, to w dużym stopniu historia odkryć, zmian i udoskonaleń w technikach jego powielania oraz historia nowych sposobów docierania do publiczności.

Interesujące nas dzieła przybierały różne formy: kompozycji obrazków na miedziorytniczym sztychu, cyklu rycin, litograficznych tek i albumów, opowieści obrazkowych wyciętych w technice drzeworytu sztorcowego, jedno-planszowych kompozycji zamieszczanych w prasie humorystycznej, cyklicznych historyjek obrazkowych, do których wprowadzono komiksowy dymek.

(…) wracam do humorystyki, bo to mój obowiązek!

Franciszek Kostrzewski

Z upływem czasu, utwory te stawały się mniej zależne od różnych konieczności: od towarzyszącego im wypowiadanego objaśniającego komentarza, od przedstawień znanych mitów, legend czy żywotów świętych, od tematu jakim było historyczne wydarzenie z życia dworu, od koloru – czyli malarskiego postrzegania świata, od adaptacji dzieła literackiego, od wymogu humoru i satyrycznej kreski, od przeważającej roli tekstu. Zyskując niezależność, utwory te kształtowały własną poetykę. Pojawiały się specjalnie pisane dla nich teksty i specjalnie wymyślani bohaterowie. Opowieści obrazkowe w dwudziestowiecznej odsłonie, którą był komiks, były już nowym, odrębnym gatunkiem sztuki.

Dzisiejszy przepracowany człowiek nie może mieć ani czasu, ani energii nerwowej na powolne zagłębianie się w dzieła, których zrozumienie wymaga dłuższej kontemplacji i wewnętrznej pracy, proporcjonalnej do powolności ich powstawania. Formy dawnej Sztuki są dla dzisiejszych ludzi zbyt spokojne, one nie pobudzają do wibracji ich stępionych nerwów. Im potrzeba czegoś co szybko i silnie wstrząśnie ich zblazowany system nerwowy, co podziała jako rzeźwiająca kąpiel po długich godzinach ogłupiającej, mechanicznej pracy.

Witkacy

Współczesny komiks dalej się zmienia. Jego wygląd podobnie jak kształt opowieści obrazkowych dawnych wieków, jest dzieckiem swej epoki, egzemplifikacją współczesności.

Niniejsza książka (i blog na niej oparty) są próbą spojrzenia na historię polskich opowieści obrazkowych dawnych wieków. W odniesieniu do starszych okresów starałem się znaleźć i opisać przykłady rozwiązań typowych. Aby zrozumieć skomplikowany nieraz kontekst i tematykę dzieł, potrzebne było przedstawienie tła historycznego i szczegółowe nieraz przybliżenie wydarzeń, o których dzieła opowiadały.

Pisząc kolejne rozdziały pracy, interesowały mnie niezmiennie czynniki, które musiały zaistnieć by rozwój opowieści obrazkowych w ogóle było możliwy – dlatego konieczne było nietracenie z horyzontu wydarzeń z historii powszechnej, omawianie zagadnień z teorii sztuki, sięgnięcie do fenomenu powstania i rozwoju XIX wiecznej prasy, a nawet odnotowanie uwag z historii zapisu dźwięku. Nietrudno dostrzec, że niektóre z czynników, będąc katalizatorami uruchamiały procesy zmian w formule opowieści obrazkowych, kierunkując ich rozwój na nowe pola artystycznego wyrazu.  

Chociaż Grześ chodził po świecie niedługo, gdyż od lutego do listopada 1919 r., zdobył popularność równą dzisiejszym herosom ekranu czy dobrej płyty. Zastępował kino i gramofon. Humor Kamila odniósł tu pierwsze zwycięstwo.

Stanisław Wasylewski

Jeśli chodzi o XIX wieczną prasę drzeworytniczą oraz prasę humorystyczną starałem się odnotować ich ważną rolę jako miejsca druku opowieści obrazkowych. W jednym przypadku – czasopisma (…), gdzie dysponowałem kompletnym niemal materiałem źródłowym, pokusiłem się o przedstawienie szerszego przeglądu prac zamieszczanych w tym tygodniku.

Musimy pamiętać, że opowieści obrazkowych nie byłoby, gdyby nie tworzący je artyści, czytające je czytelnicy i wydający je przedsiębiorcy. Dlatego starałem się nie tracić z oczu postaci i artystów najwybitniejszych dla polskiej kultury w tej dziedzinie. Mam nadzieje, że takie nazwiska jak (…) czy (…) staną się dzięki książce szerzej znane, a na takich artystów jak (…) Cyprian Kamil Norwid, Artur Grottger czy (…) spojrzymy w nowy sposób.

może robić rysunki a la Gavarni? …Niema kwestyi, że w ten sposób może wkrótce dorobiłbym się grosza, bo na tyle talentu jeszcze się zdobędę, ale gdzie wówczas… Dante?

Artur Grottger

Zdaję sobie sprawę, że tak szeroko zakrojony temat obarczony jest ryzykiem uogólnień i pominięć. Blog ten musiał jednak powstać, tworzę go nie tylko dla własnej satysfakcji. Chodziło mi to, by uporządkować wiedzę osób związanych w ten czy inny sposób z opowieściami obrazkowymi i zainteresowanych tą tematyką. By spisać to, co udało się mi ustalić do tej pory.

Ufam, że dla czytelników komiksów, książka stanie się bodźcem do poznawania świata sztuki; z kolei teoretycy komiksu, odnajdą w niej impuls do przemyśleń na temat jego narodzin, protoplastów i pionierów, że znajdą w niej argumenty do budowy własnych definicji komiksu, być może – sięgających w dawne wieki.

Wierzę w to, że współczesnym twórcom komiksu książka pozwoli nawiązać ponadczasową „wymianę myśli” z artystami minionych czasów. Zarówno jednym i drugim chodzi i chodziło wszak o rozwiązanie tego samego zadania: jak poradzić sobie z opowiadaniem historii za pomocą obrazków? Wbrew pozorom – z tego punktu widzenia, bo bliższym przyjrzeniu się, dawni artyści i ich dzieła są nam bardziej bliscy, niż to na pierwszy rzut oka wygląda.

Autor

Były ich tam w starym Tygodniku  dwie serye, podawane częściowo z numeru na numer: historya jedynaka, hulającego w Warszawie, i historya jedynaczki (…)  I nie tylkom ja, mały, pękał ze śmiechu. Ojciec mój okrutnie gustował w tych rysunkach, gościom je często pokazywał, i bywało, goście i sam pan domu, po raz nie wiedzieć który, rysunki oglądają i śmieją się i dowcipkują sami i zabawiają się aż miło przez dobry kawał wieczoru. Podpisy umiałem na pamięć. Zdaje mi się, że i dziś jeszcze, byle mi pierwszy podać wyraz, wyrecytuję każdy.

Czesław Jankowski

Dodaj komentarz