I. Wznosząc się ku doskonałości (2/5)

Drzwi Gnieźnieńskie (2/2)

W wiekach średnich za jedyną sztukę uznawano architekturę. Człowiek średniowieczny tylko architektowi, jego geniuszowi i jego dziełu przypisywał rolę artysty. To jego talent ceniono, to on był projektantem dzieła sztuki. Architekt w swym artystycznym zamyśle wyznaczał w budynku miejsca przeznaczone dla rzemieślników, za których uważano murarzy, rzeźbiarzy, malarzy ściennych, kamieniarzy, posadzkarzy, cieślów, dekarzy. Malarze i rzeźbiarze traktowani byli w podrzędny wobec architekta sposób – jako podwykonawcy jego dzieła i realizujący jego pomysł. Nikt tego podziału, ról i znaczeń nie kwestionował. Max Klinger w swojej rozprawie „Malarstwo i rysunek” ujął to tak:

 „Wychodząc z zapatrywania, że dla osiągnięcia pełnego rozwoju musi budownictwo, malarstwo i rzeźba ściśle być ze sobą związane i wzajemnie się na sobie opierać, uważali mistrze tych czasów za swe główne zadanie, za ideał twórczości, przekształcenie przestrzeni w dzieło sztuki. W takiem współdziałaniu najpełniej zaspakajał artysta potrzebę wypowiadania piękną formą swych przejść duchowych. I z tą świadomością tworzył. Gdy już ustalono plan i proporcye, umiał architekt wydzielić malarzowi odpowiednie dla niego powierzchnie i światło, a rzeźbiarzowi nie utrudniał zadania tłoczeniem zbytecznych dodatków w potrzebną tamtemu przestrzeń. Każdy z nich wiedział, gdzie i na co wszystkich sił ma użyć, więc nie zabierał małodusznie miejsca ni światła towarzyszom pracy”[1].

Artysta był podporządkowany w duchowym wymiarze wierze chrześcijańskiej i w jej duchu tworzył, a w realnym, ziemskim planie miejscu wyznaczonemu przez mistrza-architekta.

Tę skromność średniowiecznych twórców, religijną pasję widać także w drzwiach katedry gnieźnieńskiej. Łatwo tu dostrzec, tak ważny w religii chrześcijańskiej nakaz doskonalenia się – czyli szukania Boga, budowy w sobie cnoty odwagi, czy pochwałę podjęcia ryzyka niesienia Dobrej Nowiny.

Czy Drzwi Gnieźnieńskie są średniowiecznym opowieściami obrazkowymi, średniowiecznym komiksem? Niewątpliwie, drzwi katedry w Gnieźnie opowiadają w kilkunastu przedstawieniach historię, co łączy je z historyjkami obrazkowymi następnych wieków. Jednak sprawa jest bardziej skomplikowana.

W literaturze przedmiotu najczęściej padały dotąd argumenty, które podważały sens uznawania zabytku za dzieło „parakomiksowe”

Przede wszystkim zauważano, że Drzwi nie są dziełem samoistnym. Oznacza to, że odczytanie historii na nich zawartej jest niemożliwe bez jej wcześniejszej znajomości.

Po drugie, drzwi były stworzone jako część składowa większej całości – którą był budynek katedry. Jako takie, były podporządkowane zamysłowi architekta – głównego budowniczego katedry. Jaka była rola Drzwi  Gnieźnieńskich w budowli? Były one wmontowane w romańską katedrę, w jej kruchcie, a to dlatego, by były dostępne do oglądania i do modlitwy pielgrzymom – dniem i nocą. Pełniły ważną, zastępczą rolę dla relikwii św. Wojciecha, ponieważ tych nie było w katedrze[2]. Spełniały też rolę – jak należy zakładać „pomocy naukowej” dla przedstawienia pielgrzymom opowieści o życiu świętego Wojciecha. Pielgrzymowi stojącemu przez drzwiami, mającemu przed oczyma rzeźbione sceny, łatwiej było zrozumieć i wyobrazić sobie opowiadaną mu w miejscu kultu, historię żywota świętego.

Specyfikę średniowiecznych przedstawień żywotów świętych, uwiecznionych na witrażach, tympanonach i kapitelach, Krzysztot T. Toeplitz w „Sztuce komiksu” ujął następująco:

„Wbrew powszechnemu mniemaniu obrazy te nie były tworzone jako środek wizualnego nauczania, ale jako ilustracja do nauczania werbalnego”[3].

Jednak ostatnio (2019) pojawił się głos, które powinien skłonić miłośników opowieści obrazkowych i komiksów do ponownej refleksji nad omawianym zabytkiem – i szerzej nad zabytkowymi drzwiami średniowiecznych kościołów, wykorzystującymi cykle obrazowe.

Chodzi tu o głos Dariusza Tabora CR z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie[4]. Wspomniany autor w pracy „Średniowieczne drzwi brązowe i ich cykle obrazowe jako wyraz liturgii: analiza wybranych przykładów” [5] zauważa co prawda, że średniowieczne drzwi (w tym te z Gniezna) „nie stanowiły samodzielnego medium przekazu treści i wyodrębnionego, samodzielnego dzieła sztuki. Były one zapewne w przeważającej liczbie częścią programu architektonicznego i ewentualnie fasady kościoła lub innej elewacji” oraz , że do drzwi mogli mieć dostęp prości wierni, „jednak ich obecność domagała się kogoś, kto mógłby im przedstawienia wyjaśnić”.

Co jednak dla mnie ważniejsze, badacz podnosi,  że:

„Po pierwsze, nie należy traktować zespołów obrazów na monumentalnych drzwiach wiodących do kościoła jako zastępczej katechezy obrazowej, przeznaczonej dla prostych wiernych, pozbawionych umiejętności czytania i pisania. Owe zespoły są złożonymi cyklami narracyjnymi, których koncepcje tworzyli ludzie o wysokimi ówczesnym wykształceniu i głębokiej kulturze religijnej. Układ scen, dynamika narracji, dobór treści i rozłożenie akcentów wynikają z wiedzy i wrażliwości teologicznej. Ogląd cyklów obrazowych drzwi przeznaczony był w zasadzie dla duchownych oraz innych osób wykształconych”.

Jest to stanowisko dla nas niezwykle ważne, gdyż łagodzi nieco dotychczasowy przeważający pogląd o niesamodzielności dzieła i jego głównym wykorzystaniu jako nauczania pielgrzymów. Chodzi o to, że historie opowiedziane na średniowiecznych drzwiach (a więc sceny biblijne, w Gnieźnie – wyjątkowo dotyczące świętego) były przecież bardzo dobrze znana duchownym, a zatem oglądając historię obrazkową czerpali oni główną przyjemność właśnie z jej oglądania – bez potrzeby słuchania równolegle słownego przekazu.

Mimo, że Drzwi Gnieźnieńskich nie można uznać za komiks, to jednak powyższe wnioski płynące z uwag Dariusza Tabora CR, każą na zabytek spojrzeć w nowy sposób. Pielgrzymi i prości wierni oglądając drzwi potrzebowali przekazu ustnego; ale zabytek był w zasadzie stworzony przez i dla ludzi wykształconych i głębokiej kultury religijnej, którzy w czasie „lektury” drzwi takiego ustnego przekazu nie potrzebowali.  

CDN

(edytowano 19.01.2022)


[1] Max Klinger, Malarstwo i rysunek, Lwów 1908 r, s.31.

[2] Przypomnijmy, że relikwie świętego zostały wywiezione z Gniezna po najeździe i złupieniu miasta przez czeskiego księcia Brzetysława w 1038 r.

[3] Krzysztof Teodor Toeplitz, Sztuka komiksu, Warszawa 1985, s.18.

[4] Dziękuję za wskazanie tego cennego źródła mojemu bratu Krzysztofowi.

[5] Dariusz Tabor CR, Średniowieczne drzwi brązowe i ich cykle obrazowe jako wyraz liturgii: analiza wybranych przykładów, w: Przestrzeń liturgiczna, red. Adelajda Sielepin CHR, Jarosław Superson SAC, Kraków 2019, s. 101–123.
DOI: http://dx.doi.org/10.15633/9788374387828.06

Dodaj komentarz