I. Wznosząc się ku doskonałości (5/5)

Wyodrębnienie się rysunku.

Oczywiste jest, że opowieści rysunkowe, nie powstałyby gdyby nie wyodrębnienie się rysunku jako samodzielnej dziedziny sztuki.

Jednak, aby rysunek został uznany za odrębną sztukę musiało zajść kilka zjawisk, z obaleniem nadrzędnej roli architektury, odkryciami technicznymi (takimi jak druk) oraz zmianami w kulturze, ekonomi, religii i polityce. Postaram się wskazać na ważniejsze z nich.  

Pierwszą z przyczyn usamodzielnienia się rysunku, było odkrycie w okresie renesansu starożytnych rzeźb, ich studiowanie i przerysowywanie. Mylnie zakładano, że oryginalnie rzeźby nie były kolorowe. Jak dotąd to barwa łączyła wszystkie rodzaje sztuki: budownictwo, rzeźbę, malarstwo w jednym przedstawieniu – w budynku – czyli sztuce architektonicznej. „Rzeźba antyczna” udowodniła ludziom Renesansu, że może istnieć dzieło sztuki „poza” barwą.

Kolejna przyczyna, to pojawienie się malarstwa z wykorzystaniem  techniki olejnej tworzonego na płótnach – a nie ścianach budynku; okazało się że było ono tańsze i dające lepsze efekty, olej zaczął zatem wypierać temperę i pokost. Rozpoczynała się epoka malarstwa sztalugowego, malarstwo ścienne (freski) jako drogie, stawało się niekonkurencyjne.

Trzeba tu zauważyć, że dla dzieł czarno-białych nie było dotąd miejsca, gdyż nie było na nie ekonomicznego zapotrzebowania (klientów). Zmieniło się to z wynalezieniem druku, który był kolejną z przyczyn usamodzielnienia się rysunku jako sztuki. Upowszechnienie druku (od połowu XV wieku) było impulsem do pojawienia się w książkach, czarno –białych ilustracji.

Zwróćmy też uwagę na kolejne zjawisko, o którym wspomniał w swej rozprawie Max Klinger,  mające wpływ na nowe podejście do uprawianej sztuki:

„nie mogło [to] przyjść w dogodniejszym czasie, jak wówczas, kiedy to wszyscy artyści czuli silny pęd do indywidualnego wypowiadania się w dziełach sztuki. Niemożna im było dać podarunku lepszego od nowej techniki sztychu i drzeworytu. A biblia, do której się znowu artyści zwrócili, była jakby umyślnie stworzona, by ich oswobodzić od pozornie konwencjonalnych żądań sztuki religijnej”[1].

Ów indywidualizm, wynikający z nowych trendów filozoficznych, które pojawiły się w Renesansie, dotyczył także sfery życia prywatnego i publicznego. W twórczości, znalazł on wyraz nie tylko dziełach plastycznych, architektonicznych, rzeźbiarskich, ale również piśmiennictwie i poezji[2].

Dla potrzeb druku ilustracje uzyskiwane były techniką odbitek drzeworytniczych; sztuka drzeworytnicza w ciągu półwiecza osiągnęła mistrzowski poziom, z wybitnymi pracami Alberta Dürera czy Hansa Holbeina. W polskiej kulturze do mistrzowskich drzeworytów tego okresu zaliczyć można wizerunek królowej Bony Sforzy nieznanego autora.

Królowa Bona – drzeworyt z 1521.

Kolejnymi powodami wyodrębnienia się Rysunku jako samodzielnej sztuki były rewolucje protestanckie,

„Które przez purytańskie traktowanie przestrzeni kościelnych wyrugowały obraz z jego najtrwalszej i najwłaściwszej pozycyi, ze ściany”[3].

Dotąd artyści specjalizujący się w rysunku, pracowali w malarstwie ściennym, mieli tu sposobność zarobku i platformę do zdobywania popularności. Z punktu widzenia zamawiającego chodziło o cenę powstania dzieła (kosztów farb i pracy rysownika), a z punktu widzenia artysty – możliwość utrzymania się i zdobycia uznania.

Dopiero wymienione wyżej zjawiska zmieniły ten układ; produkcja rysunków z odbitek drzeworytniczych okazała się tańsza od rysowania fresków, zaczęła dawać artystom dochód i oferowała klucz do zdobycia popularności większej niż przy pracy nad freskami. Artyści coraz chętniej podejmowali zajęcie przy drzeworytach również dlatego, że dawało ono większą możliwość indywidualnego wypowiadania się, niż praca nad freskami. 

Błędem jest jednak myślenie, że rysunek nie istniał wcześniej, że nie był znany artystom i nie był przez nich uprawiany – oczywiście był, musiał tylko „czekać” na ekonomicznie dogodne warunki, które pozwoliłyby mu zaistnieć w powszechnej świadomości widzów. Chodzi tu o to, że rysunek jako samodzielne dzieło mógł istnieć wcześniej i istniał, ale był zbyt drogi, by znajdować indywidualnych nabywców. Rysunków nie opłacało się artystom tworzyć, gdyż jako przeznaczone dla jednostkowego klienta, nie dawały ani zarobku, ani popularności.

Do dziś zachowały się dowody (choć nieliczne), potwierdzające takie twierdzenie; wskażę na moim zdaniem, chyba najgłośniejszy z nich: w 1884 r. odkryto pozostające w zapomnieniu przez 300 lat ilustracje Sandro Botticellego do „Boskiej Komedii”, które Muzeum Berlińskie zakupiło od szkockiego kolekcjonera (na marginesie: kupno i wywiezienie z Anglii rysunków stało się powodem wściekłości angielskiej prasy). Rysunki Botticellego odznaczają się dużym wyrafinowaniem i mistrzostwem kreski, zapewne wykonane zostały na zamówienie prywatnej osoby, najprawdopodobniej Lorenza di Pierfrancesco Medici, klienta „Wiosny” i „Narodzin Wenus”. Dla nas praca ta, to potwierdzenie, że rysunek istniał, i mógł mieć klientów dużo wcześniej – czekał tylko na swój czas…



Sandro Botticelli, jedna z ilustracji do Boskiej Komedii, rysunek nr 1 do części Raj, do 1485.

KONIEC ROZDZIAŁU I


[1] Max Klinger, op.cit., s.32.

[2] zob. Helena Kozakiewiczowa, Renesans we Włoszech [w] Bożena Kowalska (red.), Dzieje sztuki powszechnej, Warszawa 1986 r., s.141.

[3] Max Klinger, op. cit., s.32.

Dodaj komentarz